Hej :) Z Małym nie jest źle, ale zobaczymy kiedy wyjdziemy, bo na razie się nie zanosi. Liczę na poniedziałek.
Miałam być tylko na kawie, ale się złamałam i zjadłam późny obiad - ziemniaki, marchewka gotowana i dwa pulpety. Kawa 150 kcal, obiad około 600 kcal (wzięłam wartości na oko, nie mam tutaj jak policzyć). Razem 750 kcal, więc jakiejś mega tragedii nie ma, ale limit przekroczony i dzień niezaliczony. Mam jeszcze jeden słoik marchewki i pulpety, nie wiem czy je dzisiaj zjem.
Jestem zła, ale wszyscy mi przynoszą jedzenie! Rodzinie mówię, że jem tutaj obiady, kucharkom mówię, że obiady mi przynosi rodzina, a i tak obie strony mi przynoszą jedzenie. Prosiłam, ale podobno muszę dostawać obiady ze szpitala. Potem mi jest głupio i źle się czuję jak przychodzi personel i zabiera pełny talerz, pytają się mnie dlaczego nie zjadłam. A ja za każdym razem mówiłam, że nie chcę! Nie lubię wyrzucać jedzenia, ale co mam zrobić? Nie będę jadła, bo jak się złamię to całe rozpoczęcie diety pójdzie w pizdu i wciąż będę gruba. Jeśli przerwę to nie dam rady zacząć od nowa, moja silna wola jest pojebana.
W domu trzymanie się limitów przychodzi mi bez problemu, tylko muszę unikać jedzenia u babci (bo jak nie chcę czegoś zjeść to babcia krzyczy i mam wykład o tym, że nie można sobie wszystkiego odmawiać). Mama bez problemu akceptuje, że nie jem, wręcz jak gotuję coś sobie to jeszcze mi wyjada (na przykład ostatnio robiłam sobie na obiad warzywa na patelnię, miałam zjeść całe, ale mam mi zjadła 1/3; ona jak nie "spróbuje" czegoś co ktoś je to jest chora). Waży 92 kg, a jej przechodzenie na dietę polega na piciu coli i oglądaniu jak Chodakowska ćwiczy. Ehh, mogłaby chociaż pić colę zero, ale jej nie smakuje.
Jest już prawie 13. Może po tym jak wczoraj sie najadłam to dzisiaj dam radę wytrzymać na kawie, a dopiero jutro zjem marchewkę. Chociaż mnie kusi, bo kocham marchewkę gotowaną XD
Trzymajcie się ;*
P.S. Wie któraś czy da się wstawiać zdjęcia do postu z telefonu?
Na telefonie chyba się nie da... A szkoda. 750 to i tak mało kalorii.
OdpowiedzUsuńdoskonale Cię rozumiem odnośnie silnej woli, zwłaszcza na początku. Miałam wiele razy tak, że moje odchudzanie trwało dzień lub dwa XD i gdy zjadłam coś nadprogramowo później szło całą falą... Teraz trzymam się już tydzień, ale jeszcze czekam na takie poczucie kontroli :) i też jestem ciekawa ile masz wzrostu? Przeczytałam Twojego bloga od początku, ale nie znalazłam tej informacji, albo mi umknęła ;d
OdpowiedzUsuńChyba się nie da z telefonu, ja w każdym razie nie potrafię. Idzie Ci dobrze, 600 kcal to mało, schudniesz na pewno.
OdpowiedzUsuńMasz bardzo ładne bilanse z tego, co piszesz :)
OdpowiedzUsuń