Hej :D
Waga dzisiaj pokazała 69.8 kg <3
Bardzo się cieszę, zapisałam się do fryzjera na środę i ogólnie czuję się spokojniejsza. Jeszcze 10 kg i zobaczę piątkę z przodu, to niesamowite. A potem ledwie 8 kg, tylko jednocyfrowa liczba kilogramów do zrzucenia. Jakoś ta wymarzona sylwetka już mi się majaczy na horyzoncie i macha przerwą pomiędzy udami ;) Ehh, kiedyś miałam taką przerwę, mam zdjęcia na dowód.
Wczoraj zjadłam około 450-500 kcal. Rano kawa z mlekiem (67 kcal), na obiad i kolację sałatka z rukoli i buraków (ok. 200-250 kcal, robiłam dużą porcję też dla mamy i nie jestem w stanie dokładnie wyliczyć), do tego na kolację 1/3 jajka (30 kcal) i pół kromki pumpernikla (100 kcal). I Mały mnie nakarmił kilkoma sztukami makaronu z keczupem, to sobie doliczyłam te 50 kcal. On to mnie w ogóle lubi dokarmiać, ostatnio próbował mi wsadzić do ust gąbeczkę do makijażu, a kiedyś zabrał mojej mamie bułkę z ręki i mi dał do buzi XD
Co ważniejsze zaliczyłam późnym wieczorem pierwszy trening hula hop! Kręcenie idzie mi lepiej niż myślałam, klucz do sukcesu to włączyć muzykę i zamknąć oczy :P Dzisiaj bolą boczki, ale wieczorem spróbuję znowu. Podobno robią się siniaki na początku, mi nie wyszły i moja wewnętrzna masochistka czuje się niezaspokojona. Może za kilka dni się pokażą.
Trzymajcie się ;***
Wewnętrzna masochistka:) fajnie, że odważyłaś się na nową aktywność. Twój synek pewnie uznał,że mama niedożywiona. ;)
OdpowiedzUsuńGratuluję osiągnięcia pierwszego celu! <3 a co do moich spalanych kalorii - większość z nich jest po prostu z kroków :D wciąż ciężki mi się zabrać za konkretną aktywność fizyczną a chodzenie jest na razie takim złotym środkiem! Czekam na dalsze Twoje wrażenia co do hula hop ;d
OdpowiedzUsuń