Dobra, to jest dla mnie trudne emocjonalnie i na razie nie wracam, tylko tak chciałam dać znać, że żyję. Zapewne przytyłam, ale boję się stanąć na wagę, po prostu brzydzę się sama sobą, a wpierdalałam wszystko. Próbowałam wielokrotnie wrócić na limity, liczyć kcal, ale zawsze musiałam coś zjebać, wręcz doszło do tego, że sama sobie kupowałam słodycze i chipsy. Tylko w McDonaldzie nie byłam, ale pizzę u siostry żarłam. Jestem totalnym dnem.
Wczoraj nagrałam filmik bez ubrania, to było straszne, zawsze mi się chce rzygać jak na siebie patrzę, ale kamera jest bezlitosna i wyglądam milion razy gorzej niż w lustrze. I to jest chyba metoda, muszę się nagrywać nago, żeby widzieć jak obrzydliwie wyglądam to może mi motywacja nie spadnie.
Poza dietą też jest chujowo, nawet mi się nie chce opowiadać.
Chciałabym trzymać limity, codziennie się szczotkować, ćwiczyć i robić body wrapping. Pewnie jak zwykle chuja z tego wyjdzie, bo ja nic nie potrafię zrobić. Aż sobie kupiłam Apselan, chociaż obiecywałam, że tego nie zrobię. Dobrze się po nim czuję, wzięłam dwie tabletki, a czuję się jak kiedyś gdy brałam dziesięć - tolerancja mi spadła, ale to dobrze.
Wrócę tutaj jak zobaczę piątkę z przodu.
bardzo mi przykro, że jesteś teraz w takim stanie :( wiem, że wrócić nie jest wcale tak łatwo, ale mam nadzieję, że szybko poczujesz odpowiedni impuls, przede wszystkim po to, abyś ze sobą czuła się lepiej ;* a o co chodzi z tym apselanem?
OdpowiedzUsuńCzęsto, gdy za dużo na siebie nakładamy to bardzo ciężko temu sprostać, następnie czujemy sie prosto moeiac jak kupa, gdy nie uda nam sie utrzymac postanowien. Mozna ograniczyc do jednego postanowienia i gdy sie powiedzie, to następne. Najwazniejsze to chyba wdrazyc to w nawyk, do tego potrzeba czasu
OdpowiedzUsuńApselan nie jest na receptę? Ogarnij emocje to ogarniesz nawyki
OdpowiedzUsuńNigdy nie mów, że jesteś totalnym dnem! To nie prawda!
OdpowiedzUsuń