Przejdź do głównej zawartości

Posty

trzydzieści dziewięć. różowa sukienka.

Hej <3  Widziałam wczoraj w markecie piękną kobietę w szpilkach i różowej sukience. Wyglądała cudownie, była bardzo szczupła i zupełnie nie pasowała do scenerii z półek sklepowych, jak bug w grze ;)  Cóż, muszę Wam się przyznać, że w głębi serca jestem "plastikiem" XD Po poprzedniej notce zrobiłam sobie tuning, zafarbowałam włosy, zrobiłam paznokcie u stóp i dłoni i od razu się lepiej poczułam. Lubię różowy kolor, jednorożce i błyskotki, a piękne są dla mnie zarówno naturalne dziewczyny, jak i te, które korzystają z medycyny estetycznej czy mocnego makijażu. Sama po prostu marzę o plastyce biustu - po pierwsze jest po przejściach i źle wygląda, ale też chciałabym żeby był większy ;) Wszystko jest kwestią gustu :D  Wczoraj zjadłam około 450 kcal - burgery z piersi z indyka, do tego sałatka marynowana mojej babci <3 Tak poza tym to w końcu się zmierzyłam. I nie będę oszukiwać - nie jest dobrze, lipiec zawaliłam. Straciłam, nic nie zrobiłam, tylko wydałam kasę na mniej...

trzydzieści osiem. tylko kawa i papierosy.

pani była miastem i światem całym  czynnym, świetlistym wulkanem  warszawa, upalny poranek  kolory miasta jakby wyprane  mówiła tak, jakby grała w filmie  ja byłem ciągle oddanym widzem  co noc transmisja na żywo  taki jest upał, że się rozpływam  jesteś aniołem, moją pościelą  lecę do ciebie, serca kometą  on znowu siedział przy stole  płonęły oczy, żywy płomień  twoja skóra jak plastelina  coraz grubszy miałaś makijaż  mówiłaś 'nie', patrząc mi w oczy  to tylko kawa i papierosy Mam dzisiaj dziwny nastrój, czuję się jak kilka lat temu. Pisałam wczoraj ze znajomymi, opowiadałam mu jakie miałam odpały kiedyś - w poprzednim życiu. Chciałabym sobie zrobić stopklatkę, wrócić do przeszłości na jedną noc.  Nie chcę dzisiaj jeść. Jest mi gorąco, mam odrosty, niepomalowane paznokcie u stóp i bałagan w głowie i w mieszkaniu. Czuję się gruba, brzydka i samotna. Chciałabym być chuda, lekka i żeby tłuszcz mnie nie grzał...

trzydzieści siedem. bardziej optymistyczny post.

Hej <3  Dziękuję za Wasze komentarze, podniosły mnie trochę na duchu. Miniony tydzień był po prostu okropny, nie trzymałam w ogóle diety, żarłam biszkopty i lubisie, ale potrzebowałam więcej kalorii. A w piątek gdy mu się polepszyło... zadławił się jabłkiem. Nie oddychał przez dziesięć długich sekund, które trwały całą wieczność i jeszcze dłużej.  Jeśli któraś z Was zdecyduje się w przyszłości na dziecko to pierwsze co idźcie na kurs pierwszej pomocy.  Tak czy inaczej ten stres mnie złamał i chciałam odreagować jedzeniem - czekoladą i krakersami. Ale najpierw poszłam z nim do lekarza, potem wymęczony zasnął przy mnie, a gdy wychodziłam z domu to założyłam te nowe jeansy, w których się ledwo dopinam i zdecydowałam, że nie potrzebuję jedzenia :D To znaczy zjadłam normalną kolację, pieczywo żytnie z humusem i trochę leczo, ale żadnych słodyczy. Jestem z siebie dumna. Za to wszystko mama kupiła mi piękne klapki z różowym futerkiem, które były dla mnie za drogie, ale za któ...

trzydzieści sześć. rozmiar 36.

 Szybki update - Mały znowu chory :c Tak to niestety jest z dziećmi, muszą przechorować swoje zanim złapią odpowiednią odporność. Od dwóch dni noszę to biedne dziewięć kilo na rękach, łapy mi odpadają, ale pocieszam się że sobie biceps wyrobię XD Z dietą nie ma o czym pisać, bo wpierdalam razem z nim biszkopty. Jak tylko mu się trochę polepszy i mi zejdzie z rąk to robię sobie 3 dni głodówki na kawie.  Za to kupiłam sobie jeansy w rozmiarze 36! <3 I wchodzę w nie, są jeszcze odrobinę opięte, ale to kwestia dwóch tygodni diety. Takiej nie na biszkoptach, więc pewnie minie ze trzy tygodnie zanim będą dobre ;)  I tyle, trzymajcie się tam ;* napiszę jak ręka mnie przestanie boleć XD 

trzydzieści pięć. dalej brak czasu i motywacji.

Hej :)  Niedawno przeczytałam takie zdanie "Motywacja jest ulotna, kluczem do sukcesu jest samodyscyplina". Święta prawda. Motywacji aktualnie już nie mam, poza okazjonalnym płakaniem do lustra, że chcę być już chuda. Pewnie za jakiś czas się znajdzie, ale na razie sobie zniknęła. Trudno, trzyma mnie samodyscyplina, chociaż mam ją tylko do jedzenia. Od prawie miesiąca nie liczę kalorii, jem intuicyjnie, dużo warzyw i pieczywa wasa, mało mięsa, tłuszczu i węglowodanów (poza tym wasa XD). Waga stoi w miejscu z delikatną tendencją spadkową: aktualnie ważę 63.4 kg.  Skorzystałam z promocji w Sinsey i kupiłam sobie mniejsze jeansy w rozmiarze 38 za 19.99 zł. Niestety mniejszy stanik też musiałam kupić XD Ubrania kupuję zrywami, raz na pół roku mam fazę i idę na wielkie zakupy, a tak boli mnie serce gdy mam wydać powyżej 10 zł na jakieś ubranie (wyjątek to majtki i skarpetki, to mogę kupować codziennie XD). Krasnoludki dalej działają i bałaganią, ale chyba dorosłam do tego, żeby da...

trzydzieści cztery. brak czasu.

Hej <3  Miałam się ogarnąć, miałam wszystko zrobić i co...? I dupa XD Mały się zatruł czereśniami i weekend spędziłam pod hasłem wymiotów i bajek. Już jest lepiej, na szczęście obyło się bez szpitala. Przez to wszystko nie liczyłam kalorii, nie ćwiczyłam, a moje jedyne zwycięstwo, to że nie zjadłam Toffifee, chociaż przez dwie godziny o tym myślałam. Ale nie mam tak silnej woli, po prostu tak długo bujałam i usypiałam Małego, że jak w końcu zasnął to nie miałam siły wstać z łóżka i pójść je zjeść XD I chociaż jadłam sporo, tak żeby nie być głodna, to jednak mam ten hamulec na kaloryczne rzeczy, więc nie było tragedii.  Waga się na szczęście trzyma i dalej jest 63.8 kg.  I totalnie nie mam na nic czasu, bo albo chodzę albo sprzątam (bez końca, bałagan się pojawia w magiczny sposób), albo się bawię z Małym, a jak w końcu mam chwilę dla siebie to czuję się psychicznie zmęczona i przeglądam tik toka albo instagrama. Chciałabym więcej ćwiczyć :c  Przepraszam za brak ko...

trzydzieści trzy. zdałam teorię!!!

Jak w tytule - zdałam teorię na prawo jazdy <3 To była ta sprawa, której poświęcałam każdą wolną chwilę przez ostatnie dni, trzaskałam testy :D Nikomu nic nie mówiłam, żeby nie zapeszyć, zjadłam dwie kostki czekolady na szczęście, bo taka tradycja i wypiłam Red Bulla smakowego z cukrem, bo mi się należało :D  Dzisiaj nie liczę kalorii i być może pozwolę sobie na jeszcze jakieś odstępstwo od diety, ale jednak wewnętrzny głos mnie trzyma w ryzach i szepcze do ucha, żebym uważała i nie jadła nic kalorycznego. Ale jestem głodna, organizm po stresie domaga się uzupełnienia paliwa XD Problem w tym, że u cioci nie mam nic do jedzenia co mogłabym zjeść bez wyrzutów sumienia.  Dzisiaj wyjątkowo zamiast thinspo wrzucam moje szczęśliwe nóżki w szynobusie :P Wieczorem albo (jeśli padnę spać po dzisiejszej bezsennej nocce) jutro zrobię update i w końcu odwiedzę Wasze blogi ;*